START BIZNESU HANDMADE CZ. 1 - O CZYM WARTO WIEDZIEĆ, ZANIM WYSTARUJECIE?

START BIZNESU HANDMADE CZ. 1 - O CZYM WARTO WIEDZIEĆ, ZANIM WYSTARUJECIE?

O CZYM CZĘSTO NIE WIEDZĄ RĘKODZIELNICY STARTUJĄCY Z BIZNESEM HANDMADE?

CO WARTO SOBIE PRZEANALIZOWAĆ NA SAMYM POCZĄTKU, ZANIM POSTAWIMY PIERWSZE KROKI BIZNESOWE?

Rękodzielnicy, którzy już od dłuższego czasu prowadzą własny biznes handmade, często mówią - "to najlepsze, co mnie spotkało na mojej zawodowej drodze". Wielu z nich doświadcza całkowitego, zawodowego spełnienia, połączonego z wielką pasją.

 

Czego chcieć więcej?

 

Well, szczerze Wam powiemy, że zawodowo, jeśli jest pasja oraz poczucie sprawczości nad tym, co się robi, jeśli widzi się efekty swojej pracy w postaci rozwoju marki i jeśli działania przynoszą pieniądze - to zawodowo jest to absolutna ekstaza. Serio, serio, niczego więcej nie można chcieć.

Tylko to nie jest tak, że wystarczy powiedzieć sobie - no dobra, to robię ten biznes i nam się cała reszta zrobi...

Znacie na pewno ten rysunek góry lodowej, w której wierzchołek wystający ponad taflę wody symbolizuje sukces. Na tym rysunku jednak widać również to, że góra lodowa ma 2 wierzchołki... ten drugi, dużo większy jest pod wodą i symbolizuje pracę, jaką trzeba włożyć w rozwój biznesowy, aby móc pewnego dnia powiedzieć - udało się. I my dzisiaj chcemy Wam w kilku słowach opowiedzieć właśnie o tym wierzchołku, którego zazwyczaj nie widać.

Często spotykamy się z takim stwierdzeniem, że nam łatwo jest to wszystko mówić, bo nasze marki rękodzielnicze świetnie się rozwijają, bo są znane, bo przynoszą pieniądze. Ale przecież nie zawsze tak było. Zarówno PiLLow Design, jak i Perfect Day kiedyś były nieznane, kiedyś w ogóle nie istniały, kiedyś wchodziły na rynek. Kiedyś miałyśmy wątpliwości, czy to ma sens. Kiedyś nie wiedziałyśmy prawie nic o prowadzeniu biznesu opartego na rękodziele. Był czas, że zaliczałyśmy porażkę za porażką. Były wpadki.

Był czas, że gęsto się słało stwierdzenie "to bez sensu", był czas, że miesiąc w miesiąc do biznesu trzeba było dopłacać. Był czas, że rynek brutalnie weryfikował nowe pomysły na produkty i mówił nam głośne, szorstkie NIE i trzeba było się z tym NIE zwyczajnie pogodzić...

Tę całą drogę przeszłyśmy stawiając kroczek za kroczkiem, bywało, że stawiałyśmy 2 kroki wstecz, by postawić jeden w przód. Dzisiaj wiemy, że gdyby te 12 lat temu ktoś nam na samym początku powiedział, czego się spodziewać, być może ta droga byłaby nie tyle łatwiejsza, co bardziej świadoma, więc bardziej zrozumiała. Zaoszczędziłoby to nam wielu frustracji i być może porażki, których było całkiem sporo, nie łamały by nam serca, tylko byłyby pożywką do wyciągania wniosków i korygowania swoich działań.

Dlatego właśnie pomyślałyśmy, że zaserwujemy Wam cykl artykułów "START BIZNESU HANDMADE" w których napiszemy Wam o tym, czego się spodziewać, gdy się człowiek nie spodziewa i o tym, co jest ważne na samym początku działalności opartej na rękodziele.

Dzisiejszy artykuł dotyczy początku początków, czyli o tym, co warto wiedzieć przed otworzeniem firmy. W kolejnym artykule napiszemy Wam, co jest bardzo ważne na samym początku jej rozwoju :) i tak sobie artykuł po artykule będziemy wchodzić coraz głębiej w ten rękodzielniczy, przedsiębiorczy las :) 

Enjoy! 

 

(a do tej codziennej brukselki w Mordorze raz w tygodniu, dokładają sernik z makrelą, co to wiadomo, że się do jedzenia nie nadaje!)

 

1. Prowadzenie biznesu handmade różni się DIAMETRALNIE od tworzenia rękodzieła hobbystycznie 

 

Pewnie każdy rękodzielnik przytaknie temu stwierdzeniu. Ale czy każdy ma świadomość, co to stwierdzenie właściwie znaczy?

Dla nas pierwszą diametralną różnicą było to, że uświadomiłyśmy sobie, że w biznesie handmade niewiele rzeczy wychodzi "na czuja". Szczególnie na samym początku. To było troszkę, jak zderzenie ze ścianą. Bo wrażliwa dusza rękodzielnika marzy po prostu o tym, aby tworzyć. Ściana to dość szorstkie zasady rynku, z którymi na samym początku po prostu trzeba się zmierzyć i które bardzo szybko weryfikują to, na czym trzeba się skupić. 

Pierwsza i największa różnica między tworzeniem hobbystycznym, a budowaniem biznesu opartego na rękodziele jest taka, że tworzenie samym sercem i duszą w tym pierwszym przypadku w zupełności wystarczy, w tym drugim bywa, że wręcz przeszkadza.

Jeśli weźmiemy pod uwagę sens prowadzenia biznesu (każdego), to jest nim zarabianie pieniędzy. Mało romantyczne, ale jakże prawdziwe. To znaczy, że trzeba sobie troszkę odpuścić te artystyczne uniesienia lub realizować je w innych projektach, które nie wejdą w poczet produktów, oferowanych w ramach naszego biznesu. W ich miejsce natomiast należy wpuścić pragmatyczne, przemyślane działania biznesowe, oparte o wiedzę.

Grubą kreską trzeba oddzielić to, na co mamy ochotę, od tego, co trzeba zrobić i bardzo często, szczególnie na samym początku, to właśnie te drugie zadania będą w większym stopniu wypełniały dni pracy. Warto o tym wiedzieć już na samym początku.

Będzie robota do zrobienia. Mało romantyczna i często mająca niewiele wspólnego z artystyczną pracą. Będą to przyziemne rzeczy, które trzeba robić każdego dnia. Często czas na warsztacie będzie stanowił dla nas tylko niewielki ułamek tej pracy. Wielu rzeczy, trzeba się będzie nauczyć, niektóre aspekty trzeba będzie oddać w ręce osób, które się na tym znają lepiej od nas i zapłacić im za to. To są realia prowadzenia każdego biznesu i trzeba się z nimi pogodzić. Biznes oparty na rękodziele w tym kontekście, nie różni się od innych absolutnie niczym.

I oczywiście nie chcemy Wam tutaj powiedzieć, że biznes handmade to będzie wieczny mordor. Nie.

Bo przyjdzie czas stabilizacji, przyjdzie czas takiego "luzu" i rozprężenia i całkowitej przyjemności z prowadzenia biznesu. Biznesu, który wyrośnie na Waszej pasji. Przyjdzie łatwość w tej pracy. Wraz z doświadczeniem przyjdzie też biznesowa intuicja. To wszystko przyjdzie, gdy nabierzemy pewnej biznesowej świadomości i ogłady i gdy pozapinamy te wszystkie porozpinane guziki.

To wszystko przyjdzie, gdy nauczymy się funkcjonować, jako przedsiębiorca, nie tylko jako rękodzielnik.  

 

2. Rękodzieło nie jest produktem dla każdego. Nigdy nie było i nigdy nie będzie. I bardzo dobrze

 

Czas, gdy tworzymy hobbystycznie jest zwykle wypełniony zachwytami.

Naszą społeczność tworzą ludzie, którzy nas podziwiają za naszą twórczość, ludzie, którzy również są twórcami i tacy, którzy chcieliby robić to, co my. To również często nasza rodzina i przyjaciele.

W takich okolicznościach w zasadzie każdy nasz post spotyka się z pozytywnym odbiorem, bardzo rzadko przytrafia się krytyka. 

To była kolejna ściana, z którą trzeba było się zmierzyć na początku istnienia PiLLow Design. Okazało się bowiem, że tylko niewielka część osób, które podziwiały wtedy pillowową biżuterię, była zainteresowana jej kupnem. W zasadzie dzisiaj możemy powiedzieć, że tamta społeczność w ogóle nie była zainteresowana naszymi produktami. Była zainteresowana naszą twórczością z zupełnie innych powodów, które miały znikome znaczenie biznesowe.

Przez kilka miesięcy przed utworzeniem firmy, PiLLow Design wzrastała w pewnej banieczce...Posypywana suto zachwytem, okraszana wyłącznie pozytywnymi komentarzami. Społeczność, która się wtedy zgromadziła wokół marki, kochała tę biżuterię, a ponieważ nigdy nie bałam się łączenia różnych technik ze sobą, nie stawiałam granic wyobraźni i śmiało sięgałam po takie trochę szalone projekty - bardzo duże grono osób, obdarowywało te projekty niekłamanym podziwem...

Ależ to było uczucie. Człowiek fruwał pod chmurkami na granicy samozachwytu, obłędu i twórczego szału :)  

No i teraz wyobraźcie sobie, jak bolesne w takiej bańce było zderzenie z rzeczywistością, w której się okazało, że te wszystkie osoby, które kochają PiLLow Design, wcale nie są zainteresowane zakupami. Z miejsca, w którym przekonanie, że "przecież widać, ze KAŻDY zechce kupić tę biżuterię" nagle trzeba było się odnaleźć w rzeczywistości, w której "nikt nie chce jej kupować lub sam potrafi to lepiej lub gorzej zrobić".

AŁAAAAAA... Lądowanie było szybkie i bolesne. I jakże potrzebne.

Na szczęście zamiast rezygnacji z powodu niepowodzenia, pojawiła się wtedy ciekawość, która na pierwszy ogień wysunęła pytanie "dlaczego"

Okazało się, że rękodzieło nie jest dla każdego...no eureka normalnie.

To, że nie każdy potrafi je robić, to było jasne od samego początku. Jednak nagle dość boleśnie pojawiła się myśl, że również...NIE KAŻDY CHCE JE MIEĆ!

SZOK CAŁKIEM!

A skoro nie każdy chce je mieć, to kim są ci ludzie? A jeszcze lepiej, kim są ci, którzy chcą je mieć i jak ich znaleźć?

I te przemyślenia w prostej linii zakończyły się tym, od czego trzeba było zacząć. Mianowicie od analizy rynku i klienta idealnego.

 

3. Dobra analiza klienta idealnego to podstawa!

 

Ten klient idealny to taki trochę święty graal dla wielu początkujących biznesów handmade. Wszyscy wiedzą, że istnieje, ale nie wiadomo gdzie jest i jak go znaleźć.

Tragizm sytuacji polega na tym, że znaleźć go trzeba, aby być w stanie z powodzeniem sprzedawać swoje rękodzieło i móc o tej sprzedaży powiedzieć - to jest biznes.

To właśnie informacje o naszym kliencie idealnym, będą determinowały wszystko, co jest do zrobienia w firmie i to one będą nadawały priorytet jednym zadaniom nad drugimi. Będą miały wpływ na to, co będziemy publikować, jak to będziemy publikować, którymi kanałami i jakimi sposobami. Zrozumienie tego, że musimy być tam i tylko tam, gdzie są nasi klienci idealni, a nie WSZĘDZIE jest kluczem do nabrania odpowiedniego focusu i skupienia się na tym, co jest naprawdę istotne.

To skupienie natomiast sprawi, że zaczniemy w końcu precyzyjnie trafiać do ludzi, którzy są zainteresowani KUPOWANIEM naszego rękodzieła. I warto to wiedzieć ZANIM rozpoczniemy naszą przygodę z biznesem opartym na rękodziele, aby nie wylądować twardo i boleśnie.

Już sama świadomość, że coś takiego, jak klient idealny istnieje sprawi, że zaczniemy się tym interesować w najlepszym momencie biznesu - już przed jego otwarciem :) dzięki temu nasze działania będą od samego początku właściwe i dadzą nam szansę na to, by od początku zacząć budować naprawdę wartościową (pod kątem biznesowym) społeczność wokół swojej marki, a nie jakąkolwiek społeczność.

W kolejnym artykule z cyklu "START BIZNESU HANDMADE" napiszemy Wam o 3 rzeczach, na których warto się skupić szczególnie mocno na samiusieńkim początku prowadzenia biznesu opartego na rękodziele :) 

A na koniec, autoreklama rzecz jasna, kto nie ma na nią ochoty, może tutaj bez wyrzutów sumienia zakończyć:) a kto ma ochotę dowiedzieć się więcej o kliencie idealnym i o tym, jak wyjść z marką handmade poza krąg znajomych, przyjaciół i rodziny, temu polecamy nasze e-booki :)


❤ O KLIENCIE IDEALNYM:  https://bit.ly/EbookKLIENTIDEALNY
❤ O WZROŚCIE MARKI HANDMADE I WYJŚCIU POZA KRĄG ZNAJOMYCH, RODZINY I PRZYJACIÓŁ: https://bit.ly/MALADYSZKA2

 

W swoim bezcukrowym arsenale mamy oczywiście więcej podręczników i szkoleń o prowadzeniu biznesu handmade, więc zapraszamy :)  https://bit.ly/BEZCUKROWYSKLEP

 

 

Nie zapomnijcie też o naszej grupie dedykowanej przedsiębiorczym rękodzielnikom, o kanale na YT, o newsletterze oraz o naszym pełnym biznesowych inspiracji, bezcukrowym Pintereście -> wszędzie tam znajdziecie totalnie darmową, bezcukrową, opartą na doświadczeniu wiedzę:

 

➡️GRUPA WSPARCIA DLA RĘKODZIELNIKÓW ➡️ https://bit.ly/BEZCUKROWAGRUPA​​

➡️ BEZCUKROWY YOU TUBE ➡️ http://bit.ly/bezcukrowyyoutube

➡️ BEZCUKROWY PINTEREST ➡️ https://bit.ly/BEZCUKROWY-PINTEREST

➡️ BEZCUKROWY NEWSETTER ➡️ http://bit.ly/BezcukrowyNewsletter

 

 

Ciao Cukieraski!

Karolina i Gośka

 


#biznesbezcukru
#wsparciebezslodzenia

PRZYPNIJ SOBIE PINA