JAK POKONYWAĆ STRACH W BUDOWANIU MARKI HANDMADE?

JAK POKONYWAĆ STRACH W BUDOWANIU MARKI HANDMADE?

Dlaczego właściwie się boimy?

Co robić, aby strach przestał paraliżować nas w pracy nad własną marką handmade? 

 

Jest kilka rodzajów strachu

 

Jest strach, który chroni nas przed niebezpieczeństwem i w zasadzie utrzymuje nas od urodzenia przy życiu, ale jest również taki rodzaj strachu, który wcale nas nie chroni przed niebezpieczeństwem. Jest taki strach, który zamiast tego paraliżuje naszą pracę i spowalnia rozwój. To ten typ strachu, który czujemy za każdym razem, gdy nadchodzi DUŻA ZMIANA, gdy mamy do zrobienia coś, co wymaga od nas PRACY, gdy musimy stawić czoła DUŻYM projektom, które będą miały DUŻY wpływ na nasze życie - zawodowe, ale też prywatne.

To ten rodzaj strachu, który czujemy, gdy mamy mocno podnieść ceny swojego rękodzieła, gdy po raz pierwszy mamy zrobić transmisję live lub nawet nagranie wideo i pokazać się naszym klientom.

Ale to dokładnie ten sam rodzaj strachu, który czujemy, gdy np. kupujemy nowe mieszkanie (którego przecież pragniemy i o którym marzymy) i szykujemy się do przeprowadzki, to dokładnie ten sam rodzaj strachu, który czujemy przed daleką podróżą, do której przygotowywaliśmy się od lat i to jest ten sam rodzaj strachu, który czujemy w przeddzień własnego ślubu, choć wiemy, że to będzie najważniejszy i najpiękniejszy dzień w naszym życiu.

No tak to już jest z tym strachem, że on pojawia się ZAWSZE, gdy pojawia się ZMIANA lub perspektywa tej zmiany, niezależnie od tego, czy wiemy, że ta zmiana będzie na lepsze, czy na gorsze. Lęk przed zmianami bowiem to po prostu lęk przed nieznanym, przed czymś, czego nie można do końca przewidzieć, przed zagadką, którą rozwiązać możemy jedynie robiąc to, czego się aktualnie boimy :)

I wszystko jest w porządku z tym strachem, tak długo, jak trzyma nas on w pewnej dyscyplinie działania, tak długo, jak to my nad nim panujemy. Problem i do duży, pojawia się, gdy ten strach, zaczyna paraliżować nasze działania, gdy zamiast motywacji "boję się, więc przygotuję się jeszcze lepiej", pojawia się wycofanie "boję się, więc tego nie zrobię".

I najgorsze jest to, że gdy strach zaczyna funkcjonować w naszym życiu zawodowym i prywatnym na zasadzie czynnika blokującego, wchodzimy po jakimś czasie w pewne schematy zachowań, wyrabiamy w sobie nawyk unikania wyzwań i rzeczy, które wychodzą poza naszą strefę komfortu, nawet jeśli WIEMY o tych rzeczach, że zrobione, byłyby dla nas DOBRE.

Pamiętacie, jak pisałyśmy o tym, w jaki sposób wyrabiają się nawyki (KLIK)? Że aby wyrobić sobie nawyk, trzeba powtarzać małe porcje zachowań, które chcemy sobie utrwalić i powtarzać przez dostatecznie długo?

No więc jest to niestety broń obosieczna.

Tak samo, jak można sobie tym sposobem wyrobić nawyk porannego ćwiczenia, czy porannej medytacji, tak samo można sobie tym sposobem wyrobić nawyk unikania wyzwań. Jeśli tylko dostatecznie często będziemy robić "uniki" ze strachu, osiągniemy sukces w wyrabianiu sobie nawyku unikania wyzwań, nawet tych, o których wiemy, że są DOBRE.

Bardzo często też jest tak, że sami dokładamy sobie do tego talerza, gdy nadinterpretujemy swój strach i mylimy go z ekscytacją. Marie Forleo porównała to kiedyś do szczekania psa i trudno odmówić jej w tym porównaniu racji :)

Ci z Was, którzy mają czworonogi pod swoją opieką, wiedzą, że czworonogi szczekają na listonosza i kuriera. Yuma szczeka tak, że człowiek się zastanawia, skąd w tym psim przełyku tyle pary... szczeka głośno i szczeka bardzo wytrwale, do czasu, aż kurier czy listonosz, opuści nasze podwórko, wejdzie do auta i odjedzie - wtedy przestaje szczekać. Szczeka, bo się boi, czuje zagrożenie, więc nas broni.

Ale Yuma szczeka równie mocno i wytrwale, gdy się dostatecznie mocno rozbawi. Adam jest mistrzem w podkręcaniu psa do stanu, w którym dostaje on totalnej szajby i z radości, podniecenia, ekscytacji... szczeka dokładnie tak samo głośno, zajadle i długo, jak gdy do drzwi dzwoni listonosz. Ponieważ ZNAMY naszego psa, my wiemy, że pierwsze szczekanie, wynika ze strachu i może być groźne, a drugie wynika z podniety zabawą i jest totalnie niegroźne, choć osoby, które po raz pierwszy widzą Yumę w takim stanie rozbawienia... czują obawę, bo pies WYGLĄDA wtedy groźnie - szczerzy się, ślini, skacze i warczy :) 

I Marie zadała pytanie - "co jeśli strach, jest jak szczekanie psa - z jednej strony chroni przed niebezpieczeństwem i ostrzega, ale z drugiej strony, jest barometrem tego, czego najbardziej pragniemy, a co wychodzi poza naszą strefę komfortu?" Co jeśli strach bywa pierwszym sygnałem, że CHCEMY czegoś, PRAGNIEMY coś zrobić, ale wiąże się to ze zmianami? Co jeśli ten STRACH bywa naszym wewnętrznym GPS-em, który wskazuje nam, dokąd chcemy iść?

 

Co jeśli my go źle INTERPRETUJEMY?

 

Dla mnie te słowa były mega, MEGA inspirujące i brzmią we mnie odkąd po raz pierwszy je usłyszałam. Bo to wtedy nagle odkryłam w sobie, że im większą mam podnietę połączoną ze strachem, tym bardziej pragnę tej zmiany, która ma się wydarzyć potem.

Bo co jeśli jest tak, że gdy stoimy u progu dużej zmiany, o której wiemy, że dla nas będzie DOBRA, nasz strach wcale nas nie ostrzega przed niebezpieczeństwem, co jeśli nasz strach mówi "haaaaloooooo, to jaaaaa, Twój straaaachhhh, mówię Ci, że to taaam chceeesz iśććć, teeeegooo pragnieeesz", tylko my go źle interpretujemy? Co jeśli ta zła interpretacja sprawia, że rezygnujemy z tej zmiany?

Mega, c'nie?

I oczywiście, nie bez przyczyny wjechał ten artykuł dzisiaj na bloga, choć piszę go przed 5 rano. Dostajemy od Was masę wiadomości, że chcecie przyłączyć się do naszego kursu, ale się boicie. Albo, że już go kupiliście, ale się boicie, co będzie :) A my coraz częściej mamy wrażenie, że ten Wasz strach, to wcale nie ten strach ostrzegawczy, że to jest ten strach wynikający z ekscytacji, że to bardziej jest podnieta na myśl o tej podróży, która Was czeka :)

I największy problem z tym naszym strachem jest taki, że bardzo często pozostaje on w naszych głowach... nietykalny. Bardzo rzadko w ogóle "dotykamy" tego strachu, jeszcze rzadziej go adresujemy i analizujemy. Gdy się pojawia, odruchowo stawiamy krok do tyłu...

Ale jest pewne ćwiczenie, które może pomóc Wam w poradzeniu sobie z takim mechanizmem, zwłaszcza jeśli macie już wyrobiony ten nawyk cofania się i rezygnacji w wyniku obaw.

 

ZAADRESUJCIE SWÓJ STRACH I SWOJE OBAWY NA PAPIERZE

 

Po pierwsze, ZAPISZCIE na kartce papieru, co może się stać, gdy podejmiecie wyzwanie i pójdzie masakrycznie, krytycznie źle... jaka jest NAJGORSZA rzecz, która może się przytrafić w wyniku tej zmiany, przed którą pojawiły się obawy.

Na przykład:

"Co najgorszego może się stać, jeśli podwyższę ceny swojego rękodzieła"?

- przestanę sprzedawać, ludzie zaczną mówić, że poprzewracało mi się w głowie, ponieważ przestanę sprzedawać, moja praca rękodzielnika nie będzie miała sensu, nie będę wnosiła do domowego budżetu żadnych pieniędzy, mój mąż będzie chodził zły i będzie robił mi wyrzuty, nie będę mogła kupić dzieciom fajnych zabawek czy ubrań, stracę szacunek najbliższych, stracę pasję i chęć do pracy, stracimy płynność finansową, będę musiała porzucić rękodzieło i szukać pracy, nikt mnie nie będzie chciał zatrudnić, bo nie mam doświadczenia zawodowego, nie będziemy mieć pieniędzy na zapłacenie raty kredytu, przestaniemy spłacać kredyt, odbiorą nam mieszkanie/dom, staniemy się bezdomni, mąż mnie zostawi, dzieci znienawidzą...

Jak widzicie, w wyniku takiego scenariusza, na samym końcu jesteśmy bezdomni i nikt nas nie kocha :)

 

Druga część tego ćwiczenia polega na tym, aby napisać sobie (ponownie NA PAPIERZE), co możemy zrobić, gdy dojdzie do takiego najgorszego scenariusza, najgorszego z możliwych...jak możemy wykaraskać się z tego ambarasu :)

- będę bezdomna, więc może wprowadzę się do rodziców na trochę, zacznę szukać JAKIEJKOLWIEK pracy i zacznę zarabiać, poproszę przyjaciół o pomoc, zacznę nabierać doświadczenia zawodowego, zmienię pracę na lepszą, zacznę zarabiać troszkę więcej i za pierwszą większą wypłatę, kupię dzieciom coś, o czym marzyły od dawna, z każdej kolejnej wypłaty zacznę odkładać najpierw 5% a potem 10% i uzbieram na kaucję, wynajmę mieszkanie i wyprowadzę się od rodziców, ponieważ  będę sumienna i pracowita, mój pracodawca da mi awans i podwyżkę, zacznę odkładać regularnie 10% swojej wypłaty aż zbuduję sobie poduszkę finansową, zmienię pracę na lepszą, odzyskam trochę czasu w ciągu dnia, powrócę do swojej pasji, z  kolejnych oszczędności kupię książkę biznesową i zacznę się uczyć, wrócę do budowania  swojej marki handmade...

i tak dalej i tak dalej.

 

I cały TRIK tego ćwiczenia polega na tym, by następnie rozpisać sobie sytuację totalnie ODWROTNĄ do tego najgorszego z możliwych scenariusza, czyli napisać sobie, co się może wydarzyć, jeśli WSZYSTKO PÓJDZIE NAJLEPIEJ.

- podniosę ceny swojego rękodzieła i zobaczę, że ludzie faktycznie kupują mniej, więc zacznę się zastanawiać, co jeszcze, prócz ceny, sprawia, że ludzie przestali kupować, zacznę analizować swoich klientów i nauczę się wszystkiego, co możliwe o nich, w końcu dowiem się, kto jest moim klientem idealnym, wiedząc to, zmienię branding swojej marki, zrobię lifting kanałów komunikacji i sprzedaży, zmienię sposób komunikacji i poprawię zdjęcia produktów, ponieważ wszystko zacznie wyglądać dużo lepiej, odważę się na pierwszą profesjonalną sesję zdjęciową, nauczę się, jak budować więzi biznesowe i po kilku tygodniach, zaproponuję wspólny projekt z innymi markami, projekt będzie dobrze przemyślany i będzie tak fajny, że zauważą nas pierwsze, najpierw niewielkie, lokalne media i zaproszą do wywiadu, w wyniku tego wywiadu dowie się o nas więcej osób, zauważy nas pierwszy, lokalny influencer i zaproponuje współpracę, w wyniku tej współpracy ludzie zaczną kojarzyć naszą markę rękodzielniczą, ponieważ zaczną o niej mówić i polecać ją innym, zauważy nas kolejny influencer, tym razem większy i  bardziej znany i zaproponuje współpracę, ponieważ tego influensera obserwują większe media, dostaniemy propozycję współpracy od branżowego, znanego czasopisma, zaproszenie do wywiadu lub branżowy artykuł, coraz więcej ludzi będzie rozpoznawać nasza markę i coraz więcej ludzi będzie kupować nasze rękodzieło, ponieważ będą polecać nas coraz większe media, zaczniemy być liderami w swojej niszy i wyprzedzimy konkurencję, ponieważ wyprzedzimy konkurencję, nasza marka zacznie być coraz bardziej znana, zaczniemy coraz więcej sprzedawać i zbudujemy życie zawodowe, o jakim marzyliśmy, pokażemy naszym dzieciom, że warto podążać za marzeniami, zdobędziemy szacunek ludzi, którzy kiedyś myśleli, że "dłubiemy sobie po godzinach na tym bezrobociu", nasz partner będzie miał w nas oparcie nie tylko emocjonalne, ale też finansowe, przestaniemy się bać, nabierzemy wiatru w żagle, przyjdzie pewność siebie i wzrośnie nasze poczucie własnej wartości, będziemy więcej zarabiać, więc zaczniemy pomagać innym, bo będzie z czego przekazywać jakiś procent na cele charytatywne, ponieważ przestaniemy się bać konkurencji, pomożemy koleżance po fachu zrozumieć, że warto postawić na własny rozwój, zaczniemy mieć realny, pozytywny wpływ na życie innych osób, zaczniemy działać dobroczynnie i zmieniać życie innych NA LEPSZE, pozostawimy tez świat ciupinkę lepszym, niż go zastaliśmy :)

na tym etapie tego ćwiczenia, trzeba wypisać, jak może się zmienić życie NA LEPSZE, jeśli podejmiemy to ryzyko, co może się wydarzyć, jak się zmieni nasza rzeczywistość i co będzie można z nią zrobić...

 

To oczywiście jest TYLKO ćwiczenie na papierze, ale gdy porównacie sobie na samym końcu te dwa scenariusze, to się okaże, że ten pierwszy, jest DUŻO MNIEJ PRAWDOPODOBNY, niż nam się zdawało, a ten drugi WCALE NIE JEST AŻ TAK NIEPRAWDOPODOBNY, jak myśleliśmy :) W dodatku okaże się, że efekt tego najgorszego scenariusza, to jest coś, z czym można sobie poradzić, a ten najlepszy scenariusz, to jest coś, co totalnie można osiągnąć.

MEGA, c'nie?

 

Strach to nie jest coś, czemu trzeba "dać w pysk".

Strach to jest coś, przez co trzeba PRZEJŚĆ W ZDROWY, ROZSĄDNY I ŚWIADOMY SPOSÓB

 

Mamy nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam radzić sobie ze strachami, tymi zawodowymi i tymi osobistymi, że nauczycie się, jak ten strach interpretować lepiej i jak wykorzystywać to, że się czegoś boimy :) 

 

Na koniec przypominamy, że widzimy się 25 listopada o godz. 19:00 na darmowym szkoleniu live  "Jak zarządzać marką handmade, gdy sprzedaż nie hula", które odbędzie się w grupie ➡️KLIK➡️ GRUPA Biznes Bez Cukru

 

 

Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia na szkoleniu!

 

Ciao! 

Karolina i Gośka

 

PRZYPNIJ SOBIE PINA

ALBO NAWET DWA